wtorek, 31 grudnia 2013

Spacerek i ... niespodzianka

Ostatni dzień w roku. Wszędzie podsumowania albo postanowienia. Ja postanowień nie robię, bo i tak pewnie kicha z tego by była, lepiej robić coś od razu jak się wymyśli a nie dopiero "w nowym roku". :) A co do podsumowań to można krótko i na temat. Cały rok był średni, bo było i mega dobrze i baaaaardzo źle. Może następny będzie lepszy? :) Się okaże. A tymczasem....







Wczoraj Wu. baardzo miło mnie zaskoczył, bo dawno nie byliśmy nigdzie na spacerze. Ja już przywykłam do tego, że z Bombelkiem chodzę wszędzie sama, a On tylko praca/dom. No ale w końcu dał się namówić. Wzięliśmy Nunuśka i aparat. I albo to On miał aparat i ja w tym czasie Bombelka albo na odwrót. Było fajnie. Wesoło. Szkoda tylko, że musieliśmy szybciej wracać, booo Bombelini wszedł nogą do wody :) Całe szczęście miał mokrą tylko nogawkę, bo buciki porządne i wody nie przepuściły, wiec rajtuzki były suche :) 

A tymczasem, Bombel dopiero 5 minut temu wstał, no i ja w sumie też a jest już 9:43 :) Szok! Spanie to On ma ostatnio, szkoda że się jeszcze budzi czasem 3 czasem 4 razy w nocy :) 

Wszystkiego dobrego w nowym roku! 
Oby ten 2014 pospełniał wszystkie Wasze i nasze marzenia! :) 


niedziela, 29 grudnia 2013

5 wspólnych lat

Niby tak niewiele. A jednak. Tyle wspólnych chwil. Szczęśliwych. Smutnych. Wesołych. Przykrych. Miłych i nie.

Przeszliśmy razem już bardzo wiele, a jeszcze baaaaaardzo wiele przed Nami.

Kocham Cię. Chociaż czasami mam ochotę Cię zamordować. To jednak później chyba zapłakałabym się za Tobą.

Wu. :)



piątek, 27 grudnia 2013

Chwila z książką?

Po bardzo długiej przerwie od czytania w końcu przeprosiłam się z książką, którą zaczełam czytać już jakiś czas temu. Właściwie to to jest kolejna część serii... Mam nadzieję, że w końcu uda mi się je przeczytać. Bo jak dotąd to albo brak czasu albo chęci na czytanie. Więc teraz czekam aż Bombelini pójdzie spać a ja zabieram się za lekturę...


... bo w zanadrzu czeka jeszcze cała sterta gazet do przeglądnięcia, na które też oczywiście czasu znaleźć nie mogę :) 


środa, 25 grudnia 2013

Nie to samo

Wigilia minęła. Końca dobiega też pierwszy dzień Świąt. A ja z całą pewnością mogę powiedzieć, że to już nie to samo co kiedyś. No i w sumie każdy może powiedzieć, "no tak, bo w końcu masz własną rodzinę". Tylko, że moja "stara" rodzina to jednak wciąż rodzina. A jednak nie jest już tak jak kiedyś. Kiedyś był dom pełen ludzi, dzieci. Gwar, rozmowy, śmiechy. Teraz Wigilia spędzona w gronie najbliższych. Nasza trójka plus tatowie (mój i Wu. tato). Nie było babć. Nie było wiele śmiechu ani rozmów. Było tak pusto. Cicho. Smutno.

Bo cały ostatni rok był smutny. I tak też się skończy. Oby następny był lepszy i już nie przynosił tyle złych wieści :)

No ale żeby nie było na smutno. Każdy dostał prezent, oczywiście najbardziej cieszył się Kacper. Hitem jest kolejka którą macie okazję zobaczyć już na samej górze. Wczoraj bawił się do 22 i bawiłby się jeszcze gdyby matka nie "pogoniła" do spania, no ale niestety tata już spał i mamie też oczy się zamykały więc trzeba było też i najmłodszego spać położyć :) Oczywiście z reszty prezentów też zadowolony. A było ich w tym miesiącu sporo, bo i mikołaj i później jeszcze do pokoju kupowaliśmy to co zawsze chcieliśmy dla Niego - dywan, stolik z krzesełkiem, obrazek i trochę ozdób iście dziecięcych a cieszących oko i reszty domowników, a mamy szczególnie :) W końcu to mama najczęściej jest "zaganiana" przez Bombelka do "majuj" i "mama tutaj", więc skoro spędza w dziecięcym pokoju najwięcej czasu to tak jak i Bombel musi czuć się tam dobrze :) Pokój jest więc chyba też po części spełnieniem moich dziecięcych marzeń, choć to w końcu pokój chłopca to mi to nie przeszkadza :)

A no i pomału oswajam się z moim nowym sprzętem :) Tylko czekam, na możliwość wyjścia gdzieś w plener żeby porobić jakieś zdjęcia, bo w domu obcykałam już chyba wszystko co się dało, a w szczególności Bombla. Ma zdjęcia zrobione chyba w każdym możliwym momencie w ciągu dnia, bo i jak śpi i jak je i jak się bawi i jak marudzi itd :) Model z Niego idealny!

A tymczasem.... kto dzisiaj ogląda Kevina? W końcu Młode Pokolenie też musi Go poznać :) toć to już tradycja w polskie święta :)

mój Ci on! :) 

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt


Wszystkiego co najlepsze kochane Kobietki!


A ja lecę dalej do gotowania i szykowania Wigilii a później to już tylko siedzieć, nic nie robić i jeeeeeść :) 

czwartek, 19 grudnia 2013

Fotorelacja

Z racji tego, że zbliżają się święta u nas są już...


... łosie, a także inne futerkowce mniej lub więcej przypominające święta.

Są też owoce południowe, które na TE święta są obowiązkowe, bo jak to święta bez mandarynek?


... z których to mamuśka wymyśla takie cuda, a dzieć i tak ich zjadać nie chce, bo wybiera tylko banana i jabłuszko....


Żeby nie było. Mamy też już... 


...choinkę.! Taką jak ja chciałam :) Sztuczną.! Ale jest tak piękna, że ach :)


 Są też kartki, na które niestety innego miejsca znaleźć nie mogłam... :)
Oraz....


...pochowane przed wszędobylskimi skrzatami prezenty :)
 
I na koniec mój najnowszy nabytek. Jednak ciężko się bestię fotografuje. A aparat jeszcze nie okiełznany bo w ostatnich dniach narzekam na permanentny brak czasu :)


... W każdym bądź razie - byle do świąt! :) Będzie dobrze! Zostało jeszcze "tylko" gotowanie i pieczenie. 





sobota, 14 grudnia 2013

Niespodzianka

Co jak co ale tego się nie spodziewałam. Nie po Nim. Facecie, za którego zawsze wszystko załatwiałam ja, dla którego zakupy wiecznie były problemem i raczej nie podejmował decyzji sam.

Zrobił wyjątek. Czyżby to jakiś przełom? Dostałam prezent. Na długo (?) przed świętami, bo mówił,  że nie wytrzymałby do świąt z czekaniem. Dostałam TO o czym marzyłam! O czym marzyłam baaaaardzo długo, bo odkąd tylko chwyciłam swój pierwszy aparat w ręce. Dostałam Lustrzankę. Od mojego Wu.

Chyba jednak mnie kocha :)



Moje "maleństwo" :)




Zdjęcie pochodzi stąd

poniedziałek, 9 grudnia 2013

"Nie mam siyy"

Po całym dniu sprzątania, mycia, zamiatania, gotowania, prania, układania, bawienia się i karmienia wszystkich dookoła z całą pewnością mogę powiedzieć tak jak mój synuś "nie mam siyy" czyli nie mam siły. 

Dzień krótki ale bardzo aktywny, pomimo iż za oknem pada deszcz i jest buro i brzydko. Bardziej jesiennie niż zimowo ale tak czy siak to i tak mi się nie podoba :) Tęsknię za latem i czasem kiedy to całe dnie spędzaliśmy z małym na spacerach i placu zabaw. Teraz czasami już korby dostajemy w domu bo nie wiadomo co to ze sobą zrobić. Klocki się nudzą. Autka też. Bajki już znamy wszystkie na pamięć. Wiosno nadchodź szybko :) 

A tymczasem zajadamy się jabłuszkami, siedzimy w domu zrobionym z suszarki i koca i udajemy że gasimy wszędobylskie pożary prawie doszczętnie zniszczonym już wozem strażackim, który szczerze mówiąc wypadałoby już wymienić na nowy model :) 



Tak się rozmarzyłam po Mikołaju, że może skoro "Mikołaj" w tym roku po spełniał marzenia wszystkich dookoła to może jakaś "Gwiazdka" spełniłaby moje życzenie o aparacie fotograficznym? Chyba bym skakała pod sufit z radości :) a u mnie nie byłoby to trudne bo sufit na wyciągnięcie ręki :D

piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajka.

Uwielbiam nią być. I sprawiać radość innym. Widzieć uśmiech na ich twarzach i radość w ich oczach.

Kocham.

czwartek, 5 grudnia 2013

Wyróżnienie.

Zostałam Wyróżniona. Nie powiem, że po raz pierwszy bo w końcu jak się ma już tyle lat blogowania za sobą, to już w podobnych cudach brałam udział, no ale. Nie ważne który raz z kolei ważne, że w ogóle KTOŚ o mnie pamięta :) Dziekuję.

Slowly i pewnie Wy też chcecie się dowiedzieć 7 rzeczy, których dotąd o mnie nie wiecie... :) hmm.

Do dzieła.
1. Nie lubię bałaganu. Przynajmniej ostatnimi czasy, bo w dzieciństwie byłam straszną bałaganiarą. A odkąd wprowadziliśmy się do teściów, to praktycznie wszystko sprzątam po sobie od razu, bo raz, że mi głupio żeby ktoś sprzątał po mnie, a dwa, że jakoś tak mi głupio jak przychodzi do nas na górę np. teść czy ktoś a tam burdel totalny :)
2.Uwielbiam kubki. Kubki, kubeczki, małe, ale szczególnie DUŻE. I stąd szafka, która pęka w szwach i domknąć się już nie chce bo pełno tam kubeczków wszelakich :)
3. Jestem mamą karmiącą :) Tak, tak my z Bomblem się jeszcze czasem cycamy. Szczególnie do spania wieczorem :)
4. Doba jest dla mnie za krótka. I to o wiele za krótka, bo nie mam czasu na oglądanie ulubionych seriali, czytanie książki, blogów ani zrobienie ozdób świątecznych... Pomocy, czy ktoś ma na to radę? :)
5. Uwielbiam książki. I to nie tylko czytać. Uwielbiam zapach książek.
6. Nie lubię kremów/balsamów itp. No nie lubię i już. A nie lubię dlatego, że później jak już się posmaruję to najlepiej by było żebym stała bez ruchu aż to się wchłonie a ja zwykle nie mam na to czasu :) patrz pkt 4. :)
7. Chcę papużkę. Falistą. Kiedyś miałam i bidulka poszła na drugi świat. Od tamtej pory bardzo chciałabym mieć kolejną, ale chyba muszę jeszcze poczekać aż Kacperski podrośnie :)

Uff. No nie lada wyzwanie mi kochana dałaś :) Zawsze mam problem z takimi wyzwaniami bo tak na prawdę nie wiem co pisać :)
Ktoś chętny do zabawy? Zapraszam! Bo nominować jakoś nie wiem, za bardzo kogo :)




A jeszcze jedno. Z cyklu "Czego to dziecko nie wymyśli" :) 
Środa. Godzina blisko 22. W domu cisza. Po godzinnym usypianiu i negocjowaniu stwierdziłam, że Kacper w końcu usnął i mogę spokojnie zrobić sobie herbatę. Poszłam więc na dół, zrobiłam herbatę, po drodze wzięłam też upieczone wcześniej ciastka.Przychodzę na górę, siadam przy komputerze i Jaśnie Pan pyta się "co tam mam", mówię więc, że herbatę i ciacho. A wtem... jak z procy wystrzelony, tup tup tup tup tup małymi nóżkami biegnie do mnie Kacperek i wesoło woła "mama ciafo, mama ciafo". :)

Padłam po prostu. Uśmialiśmy się wszyscy. Dałam moim mężczyznom po ciastku po czym pogoniłam do łóżek :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Pracowity dzień

Jak na poniedziałek zresztą przystało.

Rano był dłuugi spacer na nóżkach. Mały całą drogę szedł sam. Cieszy mnie to bardzo bo to znaczy, że może w końcu zaczniemy chodzić na dłuższe spacerki na nogach niż tylko kawałek.
Po południu przywieźliśmy sobie regał i biurko pod komputer, od mojego taty z domu. W końcu można siedzieć normalnie przy biurku, na normalnym krześle a nie przy ławie. No i Kacperek w końcu ma półeczki na zabawki, książeczki itd. Bardzo mnie to cieszy.
Były też zakupy większe, przed wyjazdem teścia. Bo zostajemy bez auta więc większość rzeczy kupiliśmy jeszcze dziś i przywieźliśmy do domu, żebym później ja nie musiała nosić przez dłuższy czas.

Teraz w końcu można się iść spokojnie wykąpać i położyć do łóżka, pooglądać jakiś film. Choć pewnie po 10 minutach filmu usnę dziś jak małe dziecko :)

ps. Zapomniałam powiedzieć, że byłam dziś z Małym i teściem wyprowadzić wieczorem psy, bo Bombelini bardzo chciał. No i bardzo mu się to spodobało :) Niby "sam" trzymał pieska na smyczy choć tak naprawdę mama trzymała ale ważne, że dziecko twierdzi, że "on siam" :) Dziecko szczęśliwe to i mama szczęśliwa :)

niedziela, 1 grudnia 2013

Leniwiec

To ja. Dzisiaj przynajmniej.

Kacper budził się w nocy chyba z 5 razy, za każdym razem odkryty i ciągnący noskiem. Nawet jak już myślałam, że usnął to się kręcił i musiałam tak przy Nim leżeć aż faktycznie usnął.
Przez to jestem niewyspana i cała obolała. Marzy mi się przespanie całego dnia i nic nie robienie. Ale to niewykonalne. Niestety.

Póki co wypiłam kawkę z mlekiem, która jeszcze bardziej mnie rozleniwiła. Mały bawi się obok i jeździ mi io-io po klawiaturze i ciśnie się koło mnie. Tak jakby nie można było pobawić się na podłodze albo na łóżku. Nie bo przecież najlepiej koło mamy i to tak żeby mama nie miała nawet 10 cm miejsca dla siebie :)

Wiem, dziś leniwo i marudnie. Ale tak się właśnie od rana czuję bo się nie wyspałam. Tym bardziej, że szarość za oknem nie nastraja dziś pozytywnie :)

Udanej Niedzieli :)

sobota, 30 listopada 2013

Już mnie wszyscy znają.

Czyż nie? Wszyscy wiedzą, kto zaczął na nowo przygodę z blogowaniem tutaj, w nowym miejscu? Myślę, że tak. Dlatego postanowiłam zaimportować posty ze starego bloga. Starego ale tego, który towarzyszył mi najdłużej i tego gdzie najwięcej wytrzymałam. Jest tam wiele moich wspomnień a nie chcę ich stracić gdzieś w czeluściach internetu tak jak stało się z innymi moimi zapomnianymi już blogami, z okresu jak byłam nastolatką.

A swoją drogą, to wciąż powracam do tych blogów. Zaczęłam pisać chyba jak miałam 14 może 15 lat i piszę do teraz. Oczywiście przerobiłam już różne blogi i zmieniałam miejsce wiele razy, ale ciągle mnie ciągnie do pisania. Czy też tak macie? Nie wiem który to już blog z kolei ale jednak jest. I to jest najważniejsze. No i dziękuję, że jesteście tu ze mną, bo bez Was ten blog by nie istniał :)



A co do wczoraj... Oglądałyście/oglądaliście może Listy do M? Ja oglądałam. I to z moim Bombelkiem. Aż byłam zdziwiona, że ze mną chciał oglądać tak długo. Bo w sumie oglądnął ponad połowę a później... usnął :)
Wciąż próbuję robić bombki. Może do Wigilii uda mi się w końcu jakieś zrobić, jeszcze trochę czasu mam więc się nie zrażam nie udanymi próbami. A Wy już coś szykujecie? Robicie jakieś ozdoby własne? Może ktoś chce mnie lub kogoś czymś zainspirować? Zapraszam do dzielenia się pomysłami :)

A tym czasem zmykam, bo dużo sprzątania dziś przede mną.
Miłego dnia.

piątek, 29 listopada 2013

Za krótki dzień

Dziś jest właśnie taki. Miałam napisać długiego posta ale właśnie zaczął się film z mikołajem który chciałam oglądać z nunusiem, który już grzecznie leży na łóżeczku i czeka na mamę :D Więc dziś tylko daję znać że jestem i wszystko opowiem Wam jutro :)

ps. dla tych co bawią lub będą się jutro bawić życzę udanych Andrzejek :)

czwartek, 28 listopada 2013

Przygotowania do...

świąt? Ale już? No cóż.... dopadły mnie jakoś wyjątkowo wcześnie. I choć nie są to wielkie świąteczne porządki itp. to jednak jakieś są... Odkąd Jaśnie Pan zadecydował, że w tym roku będziemy mieli małą ale prawdziwą choinkę pachnącą lasem u nas na poddaszu to mnie coś opętało. Szukam ozdób, które mogę zrobić sama, bądź z Nunusiem :) No i znalazłam. Chcę zrobić i bombki i łańcuchy i ozdóbki na choinkę. Bombki już upatrzone, dzisiaj była pierwsza próba ale nie udana niestety, bo nie zrobiłam wszystkiego jak trzeba :) Jednak nie zrażam się i jak tylko Nunek pójdzie spać to chcę spróbować po raz kolejny. Chcę też upiec ciasteczka i część zawiesić na naszej choince a część dam mojemu tacie :) Marzą mi się święta takie jakie mam w pamięci z dzieciństwa..., wiem jednak, że raczej się nigdy takich nie doczekam...

środa, 27 listopada 2013

Powrót do dzieciństwa

Bo kto pamięta namiot rozstawiony z dwóch krzeseł i zarzuconych nań kocem/prześcieradłem? No kto? U nas jest trochę zmodyfikowana wersja. Bo Małemu ostatnio u kolegi tak spodobał się namiot że w domu ciągle wchodził pod koc i udawał że jest w namiocie :) No więc mamuśka wymyśliła i zrobiła - suszarka na pranie rozłożona na to zarzucony koc i prześcieradło i dziecko spędza tam pół dnia bo tak mu się podoba. A do tego wciąga tam mamuśkę i wszystkie książeczki i zabawki. A mi wracają wspomnienia z dzieciństwa jak sama bawiłam się tak z bratem :)

Dziś pobudka wcześnie rano... Synuś tak sobie wymyślił. No ale dzięki temu mam sprzątniętą już całą naszą górę, czyli nasze poddasze. Bo dla bardziej wtajemniczonych, teraz mieszkamy u moich teściów. Stety albo niestety. Już nie z moim tatą. Już nie na wynajmowanym mieszkaniu, które okazało się wielką kichą. Tym razem u rodziców Jaśnie Pana. Tak chyba będę Go tu nazywać, bo tak też najczęściej opisuję go jak jestem wkurzona na Niego :) I taką dostał ode mnie ksywkę. Ale nie o tym miało być.
"Nasze" jest całe poddasze. Całe drugie piętro. Są tu trzy pokoje. Szkoda tylko, że do kuchni i łazienki trzeba schodzić piętro niżej. No ale za to opłat dużo mniej, bo tylko za zużycie. No i może w końcu uda się "odbić" ? Oby bo ciągłe problemy z kasą dają nieźle popalić. Póki co jest lepiej. Nie chcę zapeszać więc na dziś kończę, a kończę słonecznym akcentem.

Nasze "wielkie" okno :) 

wtorek, 26 listopada 2013

Kolejny początek

No i po raz kolejny tutaj. Nie pierwszy raz jestem na blogerze i pewnie jeśli ktoś mnie tu odwiedzi ze "starych czytaczy" to z czasem zgadnie gdzie wcześniej pisałam. Jakoś jednak ciężko mi wrócić do tamtych starych miejsc... Dlatego chcę zacząć tutaj. Na nowo. I obym nie straciła znów szybko zapału...

Kiedyś miałam pewien pomysł. Pisać krótko, ale za to codziennie. Kiedyś też chciałam dodawać tu więcej zdjęć, bo przecież kiedyś uwielbiałam robić zdjęcia choć mam bardzo mało profesjonalny sprzęt, ale ważne że mam. Może teraz w końcu uda się te pomysły zrealizować? Chciałabym. Bo chyba brak mi stałości w moim życiu ostatnio. O tym jednak innym razem.

A teraz jeśli chcesz Drogi Czytelniku to rozgość się w moich progach i zostań na dłużej. Jeśli tylko chcesz.


widok z okna dziś rano

ps. Za oknem zima. Padać nie przestaje. A mnie jakoś dziwnie nie cieszy to jak zwykło być co roku...

wtorek, 17 września 2013

Dwa Latka.

Odkąd przyszedłeś na świat Synku! Czas leci szybciutko, jeszcze nie tak dawno temu byłeś maleńkim okruszkiem a dziś jesteś już dwulatkiem! Wczoraj miałeś swoje urodzinki a od kilku dni pokazujesz, że naprawdę jesteś już dużym chłopcem. Choć czasem się buntujesz to jesteś najukochańszym dzieckiem na świecie. Nawet jak narozrabiasz to Twoje "moa, moa" i rączki oplecione wokół mojej szyji pozwalają zapomnieć o Twoich małych "złośliwościach" :) Dziś nawet sam jadłeś obiadek siedząc przy stole na krześle (i poduszce :D ) i sam zjadłeś wielkiego kotleta dorosłym widelcem a mi i tacie serce przepełniała duma a na ustach mieliśmy wielkie uśmiechy, bo mamy w domu kochanego DWULATKA! Jesteś cudnym dzieckiem i kochamy Cię z tatą nad życie! Zrobimy wszystko żebyś był szczęśliwy i niczego Ci w życiu nie brakło! Wszystkiego najlepszego kochanie!





ps. wyzwanie się urwało bo były małe kłopoty ale już jest ok, postaram się dodać jeszcze zdjęcia. Jak tylko je zrobię :) ściskam!!

środa, 11 września 2013

Wyzwanie Fotograficzne - 13.00

Dziś tylko zdjęcie bo czasu brak na pisanie. Katar wciąż męczy. Mnie. Kacperek ma się troszkę lepiej. Niech to w końcu sobie idzie....

Dziś o 13.00 jedliśmy obiadek więc :

Inni o 13.00 :) 

wtorek, 10 września 2013

Wyzwanie Fotograficzne - Ulubione do picia

Odkąd wprowadziliśmy się na nowe mieszkanko, mamy nowego "przyjaciela" :) A mianowicie ciśnieniowy ekspres do kawy. Chociaż byłam przeciwna, to jednak Wu. nie dawał za wygraną. Powiedział, że skoro ja mam nowe żelazko i deskę do prasowania i parę innych nowych rzeczy to On TO chce i koniec kropka. Ugięłam się w końcu. Bo po pierwsze był on używany, ale tylko jeden sezon - taki sam nowy kosztuje majątek a ten był o połowę tańszy to jeszcze przekonało mnie to, że Wu. będzie mi robił kawę. Teraz pije praktycznie tylko kawę z ekspresu :) Jak dla mnie jest po prostu pyszna. Wiec ulubione do picia to....




Kacperek znowu chory... tym razem bez gorączki ale kaszle przeokropnie... ja już nie mam siły. Nocka przedrzemana a nie przespana no ale cóż.... bidulek mój taki :( 

poniedziałek, 9 września 2013

Wyzwanie Fotograficzne czas zacząć - Twoja mina :)

Jak zobaczyłam ten temat to trochę zwątpiłam.... bo miałam nie umieszczać zdjęć na blogu. W sensie że swoich zdjęć, Wu. czy Kacperka. No ale niech Wam będzie. Ten jeden jedyny raz. Wiedzcie z kim macie do czynienia :) 


I bardzo proszę o przyznanie się jak ktoś mnie kiedyś gdzieś widział :D 
A resztę min - zdjęć - można zobaczyć u ULI


U nas właśnie zaczęło znowu lać... eh. Masakra! A miał być spacerek... No ale za to rozpoczynamy z Bombelkiem pewną "misję" :) Więcej szczegółów będzie z czasem jak misia nabierze jakiegoś tempa :)



A to reszta wrześniowych tematów wyzwania :) 

sobota, 7 września 2013

O choróbsku i słońcu

Kobietki (i mężczyźni-jeśli tylko takowi tu są...)!
Jak miło mi się Was znowu czyta i jak miło robi na sercu gdy widzę, że zaglądacie tu do mnie :) Bardzo mnie ten powrót tu cieszy i zaglądam, zaglądam jak tylko czas pozwoli. Bo choć mieszkanie pomału coraz bardziej "ogarnięte" i już naprawdę drobiazgi zostały to zawsze się coś przypałęta... jak choćby gorączka Kacperka, która nawiedziła nas w czwartek i męczyła aż do dzisiaj rana. Jednak rano pożegnaliśmy ją bezpowrotnie i Bombelini dokazywał już w najlepsze. Bunt pokazał tylko jak chciałam go położyć spać, no bo przecież jak to... ale nie ważne. Mały śpi więc ja mam chwilę dla Was i bloga :)

Postanowiłam, że pokażę Wam kilka małych szczegółów, które mnie mega cieszą na tym mieszkanku, choć zdjęcia robiłam w drugi dzień po wprowadzeniu tu więc jest ich tylko kilka sztuk. Teraz zapewne byłoby więcej ale muszę się przeprosić z aparatem i zacząć go znów używać. Ale i to mam zamiar zrobić, bo od poniedziałku rusza przecież Wyzwanie Fotograficzne u Uli. Muszę, po prostu muszę w nim brać udział bo przez wakacje strasznie mi tego brakowało. A teraz owe kilka zdjęć z mieszkania... czyli to co cieszy me oko.
stół w kuchni
przy którym i na którym można baaardzo wiele zmieścić :)

nasz ukochany chlebak - jak go zobaczyłam to MUSIAŁAM go mieć.
No i pojemniczki wykukane przez Wu :)

Okno w pokoju oczywiście Kacperka
i literka którą zrobiłam sama. W końcu znalazła swoje miejsce.

Na dziś to chyba tyle. Idę zrobić sobie kawę i posiedzieć chwile na balkonie - za to też bardzo lubię to mieszkanie :) Choć przyznam szczerze, że w dalszym ciągu nie mogę się do niego przyzwyczaić... :)

ps. Mam jeszcze taką jedną malutką prośbę. Jeśli jest tu ktoś nowy, do którego nie mam linku obok, lub link jest nieważny to bardzo Was proszę o zostawienie adresu. W końcu trzeba zrobić porządki i tu :)


poniedziałek, 2 września 2013

Cicho tu...

Dziewczyny!
Bardzo Wam dziękuję, że czekałyście i że wciąż jesteście. Wracam. Wracam tutaj. Bo to tu czuję się najlepiej. Na pewno będą jakieś zmiany graficzne bo jakoś tak mi tu obco ale do wszystkiego pomału muszę się przyzwyczaić ostatnio i do bloga też pomału muszę wrócić. Tęskniłam.

No ale dużo się u nas działo. Ja miałam dostać pracę. Ale jednak jej nie dostałam :( Chyba za bardzo się cieszyłam na samą myśl, że ów pracę dostanę. Obeszło się smakiem i pozostał tylko smutek. Tak więc dalej będę siedzieć w domu z Kacperkiem i szukać jakiejś dorywczej pracy.
Po za tym wyprowadziliśmy się z Wu i Kacperkiem na "swoje". Znaczy się na wynajem. Mieszkanie ładne, nieduże z balkonem. Takie jak zawsze chciałam. Jednak źle się tu czuję. Jesteśmy tu od soboty i nie mogę się zaaklimatyzować, co chłopakom przyszło z łatwością. Ja tęsknię za swoim domem. Tak już chyba będzie. Jednak przyszłam tu po to, żeby dać naprawdę ostatnią szansę NAM. Znaczy się Wu i mi. Naszemu związkowi. Bo nie jest ciekawie i obawiam się, że nawet takie ustępstwa z mojej strony nic nie dadzą. No ale nie będę krakać, zobaczymy może akurat Wu zrozumie to co zrozumieć powinien już dawno.

No i najważniejsze. Kacperek. Za dwa tygodnie Jego drugie urodzinki. Kiedy to zleciało? Nie wiem. Masakra jak ten czas szybko leci. Jeszcze niedawno leżał mały, bezbronny na łóżku a teraz? Gania, biega, rozkręca się z gadaniem no i ogólnie dokazuje. Dziś zaliczył pierwsze "aua" na nowym mieszkaniu i rozciął sobie skórę koło oka. Ale nie ma guza ani siniaka więc jest już dobrze. A On po 5 minutach od uderzenia się rozrabiał na nowo, więc śmiem twierdzić że nic mu nie jest :)  Z gadaniem też pomału, pomału idzie mu coraz lepiej. Ze słówek najczęściej używanych jest oczywiście mama, tata, dadzio, babu, nie, nio ale jest też ulubione bubabu (autobus), tin (tir), kra (traktor, kopara), pam (pan), bumbum (auto/jedzie/jechać) i pewnie jeszcze jakieś ale te używane są najczęściej.

Teraz ogarniam jeszcze mieszkanie, muszę jeszcze pozwozić resztę pierdółek bo zostało ich jeszcze trochę no i później będę się brała za szykowanie jakiegoś tortu, a właściwie dwóch. No i zobaczymy jak to się żyje samemu na swoim. No i jeszcze co najważniejsze... muszę po nadrabiać zaległości u Was. A mam je naprawdę ogromne. Mam nadzieję, że szybko dowiem się co i jak u Was i postaram się pisać częściej :)

Obiecałam wiec jestem

I daję znak życia. W końcu mam dostęp do internetu, więc niech tylko ogarnę siebie i nowe m4 i będzie i notka :) Dziewczyny stęskniłam się za Wami niesamowicie i muszę wszystko ponadrabiać. Duuużo na głowie ale postaram się dać radę. A no i przedewszystkim postaram się jak najszybciej dać znać czy wracam TUTAJ czy gdzieś indziej :)

piątek, 23 sierpnia 2013

ŻYJĘ, ale co to za życie....

Kobietki kochane jesteśmy, żyjemy i nic nam nie jest. Ostatnio wszystko strasznie się przeciąga a ja mam słaby dostęp do internetu dlatego taka cisza. Mam nadzieję że do września w końcu wszystko się ułoży i wtedy wrócę, obiecuję!! Także wytrzymajcie jeszcze ten tydzień, hm? Plis!

sobota, 22 czerwca 2013

Zmiany...(WAŻNE)

Zapowiadają się w moim życiu będą więc i tu. Część już widzicie. Reszta wkrótce. Proszę więc żebyście zostawiły adresy... Najprawdopodobniej będzie blokada i zostaną tylko wybrani... Myślę że od nowego miesiąca będzie blokada więc macie czas jeszcze przez tydzień... Czekam na adresy :) Buziaki!!

ps. I dziękuję, za trzymanie kciuków. Na pewno się jeszcze przydadzą! Jak już będę wiedzieć wszystko na 100% to dowiecie się pierwsze :)

piątek, 21 czerwca 2013

Spełnienie marzeń!

Jest już tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Trzymajcie więc kciuki. Jak się uda to powiem Wam o co chodzi.

Zdradzę tylko tyle, że ta jedna rzecz może zmienić wszystko :)

niedziela, 16 czerwca 2013

21 miesięcy Ogromnej Miłości

Kurczę, nawet nie wiem kiedy to zleciało. Czas przy Szkrabie pędzi jak szalony! 21 miesięcy za nami. 21 miesięcy wypełnionych miłością, radością i szczęściem.!

Bombelini już prawie, prawie zdrowy. Dziś był już spacerek, a właściwie nawet dwa. Był plac zabaw i zaczął pomału coś jeść normalnego. W końcu nie ma już gorączki ani innych dolegliwości. Nawet sam chwycił za zwykłe ciasto ucierane więc jest dobrze :)
21 miesięczny Bombelini jak jest zdrowy to wszędzie Go pełno. Potrafi się wszędzie wspiąć. Lubi skakać po łóżku i łóżeczku. Autka to najlepsze co może być, może się nimi bawić bez końca. Z mową i nocnikiem na razie na bakier, ale i na to przyjdzie czas. Nocki wciąż są z pobudkami i śpimy wciąż razem :) Przed choróbskiem Bombelini przechodził jakiś bunt bo czasem na spacerze strzela focha i np. jak jedzie wózkiem/rowerkiem to on koniecznie musi iść na nogach, a jak idziemy na piechotę to wtedy nie chce mu się iść i mamo weź. No ale cóż. A no i ostatnio przez to choróbsko dziecko strasznie polubiło bajki. Zu, Klinika dla Pluszaków, Jake i Piraci z Nibylandii, Piżamiaki i inne Disneyowo Juniorowe bajki są super i dziecię mogłoby oglądać to bez przerwy. A wyłączenie bajek często kończy się płaczem straszliwym. A ja to najchętniej pozbyłabym się telewizora i komputera czasami. :)

Jednak mimo wszystkich złych chwil, to tych Cudnych jest zdecydowanie więcej! Kocham Tego Szkraba mojego i wciąż więcej i więcej :) A już za 3 miesiące drugie urodzinki! Na pewno zleci szybciutko. Jeszcze trochę i będą pewnie notki o tym jaki tort i jakie prezenty chcę dla Bombela :)

piątek, 14 czerwca 2013

W telegraficznym skrócie

Jestem. Żyję. Ale co to za życie. Najpierw chorowałam ja. 5 dni "wyjęte" z życiorysu bo praktycznie całe 3dni przeleżałam w łóżku, tyle tylko co musiałam zrobić przy Bombelku choć dużo robił za mnie Wu.

Przez chorobę też nie dałam radę wyzwaniu fotograficznemu do końca. A gdy już byłam zdrowa to nie miałam aparatu bo teściowa jechała do Niemiec i odkupiła od nas mojego starowinka. Żal mi było na samą myśl bo to mój pierwszy aparat i przywiązana do niego byłam, no co. Pocieszał mnie jednak fakt, że będę miała ciut lepszy.

Jednak zanim jeszcze dostałam nowy aparat pochorować zdążył się Bombelek. Tak na poważnie. Pierwszy raz. Wymioty. Biegunka. Nieprzespane noce i pilnowanie żeby On choć troszkę się przespał. Do tego wszystkiego gorączka i to, że nie chciał drugiego dnia nic pić... Ratunkiem był dla nas cycuś! Jak to dobrze, że jeszcze karmię piersią! :) Bo lekarstwa blee, picie blee, jedzonko blee, tylko cycuś był ok. No i dzięki cycusiowi nie trafiliśmy do szpitala ani pod kroplówki. Gdy byłam z Bombelem u lekarki żeby Go chociaż zbadała i dała mi coś na zatrzymanie wymiotów i biegunki to spłakał się biedny, że aż na samą myśl, że mieliby Go kuć pod kroplówkę chciało mi się ryczeć. Broniliśmy się rękami i nogami i się udało. Dziś już trochę lepiej. Jednak humor jeszcze nie ten. No i na spacerki nie chce za bardzo teraz jeszcze chodzić. Widać, że jeszcze coś Go trochę męczy w brzuszku. Jednak z dnia na dzień już oby było tylko lepiej.

Na blogu jak widać zmiany w szablonie. Chciałabym jeszcze coś zrobić ale nie wiem czy mi się uda. Będę się starać, jak już to zrobię to na pewno zobaczycie :)


czwartek, 6 czerwca 2013

Wyzwanie fotograficzne - 4 - Zrobione przez Ciebie

Ostatnio pokazywałam Wam na swoim drugim blogu. Ale, że dziś temat do tego nawiązuje to pochwalę się i tutaj.

Torebka. Na zakupy czy wyjście z Bombelkiem jest idealna! :) Pomieści wszystko :) 

A po za tym pochwalę się Wam, że Bombel to chyba jakimś ważnym mówcą zostanie. Bo to co On wczoraj przed zaśnięciem nam zaserwował to przeszło wszelkie oczekiwania :) Uśmialiśmy się z Wu. tak że aż nas brzuchy bolały :) Nasze dziecię tak nawijało po swojemu, że aż byliśmy w szoku! :) Czyżby to zwiastowało jakiś przełom w Jego mowie? :) 

środa, 5 czerwca 2013

Wyzwanie fotograficzne - 3 - Ulubiona książka

Ulubione, czy nie ulubione. W domu mamy ich całe mnóstwo. Część przeczytana, część nie. Jednak dziś pokażę Wam książki ulubione przez Bombelka oczywiście. Czasem jest dzień że siedzi i wciąż ogląda książeczki :) Czyżby miał to po mamie? :)


I jeszcze jedno z dziś:
Kacper bawi się z Wu w chowanego. 
Schował się w szafie a Wu go woła
- "Kacper, gdzie jest Kacper?" 
- "NIE MA" - rozlega się z szafy :) 

wtorek, 4 czerwca 2013

Wyzwanie fotograficzne - 2 - Codzienny rytuał

Jako mama nauczyłam się tych rytuałów całe mnóstwo. Można powiedzieć nawet, że tworzą one cały mój dzień :) Dziś przedstawiam Wam "wieczorny rytuał" mojego Bombelka.


Czyli kolacyjka, kompanie i bajka. Od tego ostatniego ostatnio coraz trudniej go oderwać :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Wyzwanie fotograficzne - 1 - 5 rzeczy

Kolejny miesiąc już przed nami. Kurcze jak to leci. Już czerwiec. Już nowe wyzwania. Tematy jak zwykle dają do myślenia. Oto i one:



 Na dziś 5 rzeczy. Więc przedstawiam Wam 5 rzeczy, które zawsze są w mojej torebce.


- zestaw "ratunkowy" w razie wyjścia :) 
- klucze od domku i tego którego kocham miłością nieopisaną :D 
- portfello :) 
- notes z piórem, do którego na nowo ostatnio zapałałam miłością :) 
- no i małe co nieco dla Bombeliniego. Czyli to co zazwyczaj ratuje ryzysowe humory :)

A co u innych zobaczcie TU


sobota, 1 czerwca 2013

O radości w oczach dziecka.

To jedna z tych wartości o której śmiało możemy powiedzieć, że jest BEZCENNA.

Dla swojego dziecka jestem w stanie zrobić wszystko. I obietnice dane DZIECKU to dla mnie rzecz najważniejsza. Dlatego właściwie nie składam obietnic jeśli wiem, że nie jestem w stanie ich spełnić. Nauczyłam się tego sama na sobie, bo nie lubię gdy ktoś nie dotrzymuje danego mi słowa. Więc ja nie składam obietnic bez pokrycia.
I tak, jeżeli obiecam Bombeliniemu spacer, to co by się nie działo na spacer z Nim pójdę. Jeśli obiecam lizaka, to choćbym miała ostatnie pieniądze to Mu tego lizaka kupię. Jeżeli obiecałam, że na Dzień Dziecka(!) dostanie rowerek, to ten rowerek dostanie! I dostał.! W końcu to Jego święto. I choć może jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, to dzisiejsza Jego radość pokazała, że WARTO.

Pomimo tego, że niektórzy nie umieją wywiązać się ze swoich zobowiązań, jak owa firma o której wspominałam w poprzednim poście. To ja ze swojej obietnicy się wywiązałam. Nie chcieli mi przysłać rowerka przed Dniem Dziecka, to teraz ja nie chcę od nich tego rowerka już w ogóle. Dzisiaj rano, zapakowałam Bombelka w auto i razem z moim tatą pojechaliśmy do pobliskiego większego miasta w którym jest hurtownia rzeczy dla dzieci. I tam kupiłam Bombeliniemu rowerek. Pomimo, że był odrobinę droższy niż ten na allegro to Bombel go dostał i radość, która całe popołudnie towarzyszyła jeździe na tym rowerku była cenniejsza niż to co ja zapłaciłam więcej. Szkoda tylko, że pogoda nam nie dopisała i że rowerek testowany na razie tylko w domku ale jeśli tylko jutro pogoda będzie łaskawsza to wyruszamy w teren :) Jutro pewnie też uśmiech Skarbkowi nie będzie schodził z ust, no chyba że tak jak dziś gdy musiał już iść spać i pożegnać się ze wszystkimi zabawkami a szczególnie z rowerkiem :)


Nawet Wu. który jako duże dziecko miał dzisiaj swój rodzaj święta nie popsuje mi humoru... choć jestem na niego już mega wściekła to mam go w nosie! Delikatnie mówiąc, żeby nie zepsuć klimatu postu :)

piątek, 31 maja 2013

O tym jak to kobieta potrafi drugą kobietę zdenerwować

A dokładniej to wku*wić tylko nie chciałam, żeby tytuł od razu był tak brzydki. I dokładniej to mail od pewnej kobiety a nie ona sama. Ale do rzeczy... W poniedziałek zamówiliśmy Bombelkowi rowerek. Chcieliśmy, żeby to był taki prezent na dzień dziecka. I czekamy, czekamy i nic. Rowerka jak nie było tak nie ma. Kontaktu ze sprzedawcą żadnego bo co próbowałam się dodzwonić to jakaś znudzona życiem kobieta nagrana na sekretarce informowała mnie, że "ze względu na utrudniony kontakt telefoniczny prosimy o napisanie maila". Jak ją słyszałam to aż mnie trzęsło. No ale napisałam tego maila bo już mnie to zaczęło wpieniać tym bardziej, że będąc w biedronce zobaczyłam, że tam można teraz kupić rowerek podobny do tego co zamówiliśmy a my czekamy i się doczekać nie możemy. No i dziś dostałam maila z odpowiedzią. Że niby ONI pisali do mnie 28 maja. No kurwa dziwne. Bo jakoś NIC na mojej skrzynce NIE MA od nich. Zaproponowali że mogą wysłać za taką samą cenę rowerek taki sam tylko że z daszkiem albo że mogę poczekać do 12 czerwca aż mi wyślą taki jak zamawiałam. No i w tym momencie szlag mnie trafił. To ja czekam jak durna bo chcę zrobić dziecku prezent na dzień dziecka a ci w uja lecą. Napisałam, że rowerek ma być wysłany jeszcze dziś i niech już będzie ten z daszkiem. W końcu daszek odkręcany. Wielka mi różnica. Tak jakby to nie można było wysłać we wtorek takiego i zamieścić wyjaśnienie w paczce. Kurwa!!!  Wściekła jestem, że szok!

A tak się pięknie dzień zapowiadał. Słonko wyszło. Bombel radosny. Okna miałam myć nawet z radości. A tak to szlag wszystko trafił i już mi się nie chce. \
Publikuj!

środa, 29 maja 2013

Szczęście zapukało do drzwi...

... więc wpuściłam je do naszego mieszkania.
I tak mi dobrze. Ostatnio pisałam o zmianach. Trochę ich w moim życiu jest. Trochę zmieniam się ja. Trochę zmienia się moje otoczenie. Za oknem wciąż zmienia się pogoda :) ale dziś wszystko jest takie jak chce. Dziś. Bo nie wiem jak będzie jutro. Ale dziś postanowiłam być szczęśliwa.

Zmieniłam trochę styl ubierania się. Były więc i zakupy. Zaczęłam stawiać na kolory a nie tylko na to co szare albo bure i ponure. Czerwone balerinki są i czerwone paznokcie też. Gdzieś między wszystkimi ciuchami coraz częściej pojawiają się rzeczy krótkie, których kiedyś nienawidziłam. Spódniczki. Sukienki. Krótkie spodenki. Chyba najwyższa pora na takie zmiany.

Tylko finansowo wciąż mogłoby być lepiej. Ale nie narzekam. Bo przyszło rozliczenie. I tak jak już pisałam były zakupy więc jest dobrze. Jeszcze tylko więcej słońca i będzie super! :)

Ściskam!
I wybaczcie mi moją nieobecność. Ale gdy tylko jest na dworze troszkę słońca to nas w domu brak. No i z laptopem się mijam przez to. :)

sobota, 25 maja 2013

Zmiany...

... potrzebuję ich ostatnio jakoś tak mocniej niż zwykle.
Ale zmian na lepsze. Bo ostatnio nic dobrego się nie dowiaduję i nic zbytnio nie cieszy.
Jedynie Bombelini i to wszystko co z Nim związane. Jego uśmiechy. I "mamo, mamo" w nocy gdy przyszedł do łóżka do nas :) No i jeszcze te jego "mniam, mniam" gdy kładzie się wieczorem ze mną na łóżku i w taki sposób daje mi do zrozumienia "mamo, daj cyca, na co czekasz?" :) Kocham tego mojego urwisa. Gdyby nie On.... eh :)

czwartek, 16 maja 2013

20 miesięczny Bombelek

Powtórzę się po raz kolejny... czas leci nieubłaganie nie wiadomo kiedy :) Jeszcze nie tak dawno temu pisałam o chrzcinach, roczku itd. a tu już minęło półtora roku i teraz zbliżają się wielkimi krokami drugie urodziny :)

Ale, ale... póki co to może nie gnajmy aż tak do przodu bo w takim tempie to On jutro będzie miał osiemnastkę :D Zatrzymajmy się tu i teraz. Bo warto.

Bombelini uwielbia spędzać czas na świeżym powietrzu. Najchętniej to od rana do wieczora nie przychodziłby do domu, tylko ciągle spacerował, huśtał się, bawił w piaskownicy, na zjeżdżalni, na działce itd. Każda aktywność jest super, byleby tylko nie siedzieć na miejscu. Tym bardziej, gdy wychodzimy z nowym kolegą Olkiem. Wtedy to nie ukrywam i Bombel i mamuśka szczęśliwa :D heh. Pogadać można. Dzieciaczki zadowolone :) Dlatego ostatnio nas też tu tak mało - korzystamy z pogody póki się da, po tak długiej zimie. Zresztą jak większość z Was widzę :)
Z nocnikiem na razie na bakier, choć wie kiedy zrobił siku to jednak na nocnik nie chce siadać chyba że dla zabawy. Podobnie jest z mówieniem, ale to chyba  ma po tatusiu - mówi wtedy kiedy musi albo coś potrzebuje :) Za to świetnie porozumiewamy się "na migi" :)
Lubi od czasu do czasu pooglądać jakąś bajkę (szczególnie o Zu - zebrze i Klinikę dla pluszaków na disney junior :) ) tańczy przy tym i strasznie się na nich skupia :) Tańczy też przy radiu w kuchni, które sam sobie włącza i robi głośniej/ciszej :)
Jest w dalszym ciągu synusiem mamusinym i mlekomaniakiem :) Choć coraz częściej zabawia się sam czy z tatą/dziadkiem/babcią gdy chcę iść do toalety czy coś zrobić.

Jest moim Skarbem! Jak każde dziecko dla każdej matki! Uwielbiam Go z każdym dniem mocniej! Nie wyobrażam sobie bez Niego życia :) Jest priorytetem w każdej sprawie i każdej dziedzinie mojego życia :)

niedziela, 12 maja 2013

Dzień siódmy Wyzwania - Buziak

Wyzwanie dziś dobiega końca. Kolejny tydzień zleciał tak szybko, że nawet nie wiadomo kiedy. A dziś mój pomysł to :


Bo przecież misiaki są od tego żeby je przytulać i całować. A między sobą to one nie mogą? Pewnie, że mogą :)

sobota, 11 maja 2013

Dzień szósty Wyzwania - Miasto

Wyjazd "wycieczka" i pogoda pokrzyżowały znów moje plany na piękne zdjęcie, które od samego początku gdy zobaczyłam tematy miałam wymyślone w swojej głowie. Mam nadzieję, że takie zdjęcie uda mi się zrobić jak tylko zaświeci słońce i znajdę choćby 10 minut żeby wejść na strych z którego widać dosłownie całe moje miasto chyba :) A w każdym bądź razie najpiękniejszy Jego fragment.
Tymczasem mogę Wam pokazać tylko to co udało mi się dziś pstryknąć. Mianowicie widok z okna w Mieście w którym akurat dziś byliśmy.


Szału nie ma. Postaram się nadrobić jak tylko uda mi się zrobić obiecane zdjęcie! :*

piątek, 10 maja 2013

Dzień piąty Wyzwania - Szczegół

Dziś na szybko. Szczegół, który zadecydował, że ONE są MOJE :)


Bo właśnie te ażurki urzekły mnie na maksa :) są super! Szkoda tylko, że mnie obtarły. No ale to jak każde nowe buty :D

czwartek, 9 maja 2013

Dzień czwarty Wyzwania - Owoce

To te, których w domu zabraknąć nie może. Te spożywane w ilości hurtowej. Lubi je każdy w naszym domu. A w blasku porannego słońca wyglądają sobie tak:



ps. Pogoda jest u nas tak genialna, że aż się w domu nie chce siedzieć. Szykujemy więc obiadek i jak mały wstanie znów wymarsz na plac zabaw! Nigdy wiosna i lato nie sprawiały mi tyle radości co teraz. No i nie pamiętam kiedy ostatni raz siedziałam w piaskownicy i robiłam babki z piasku :) A widzieć Jego radochę na buźce gdy je burzy - bezcenna :D

środa, 8 maja 2013

Dzień trzeci Wyzwania - Maj

Przyznam się bez bicia. Dzisiaj brakło mi czasu na zrobienie czegokolwiek kreatywnego. A że maj od zawsze kojarzy mi się z jednym, no to zdjęcie jest o tym. Maj to urodziny mojego brata. Kiedyś byłby tort itd a dziś tylko kartka i życzenia przez telefon, bo brat za wielką wodą...



A teraz Maj to też urodziny teściowej... ale to już inny rodzaj "wartości" że tak powiem....

wtorek, 7 maja 2013

Dzień drugi Wyzwania - Ulubiony kolor

Od samego początku miałam plan na ten temat. Tylko, że zdjęcie chciałam zrobić dziś. No ale czekałam cały dzień na możliwość i się nie doczekałam. Mianowicie dzisiaj niebo zrobiło mi psikusa. Cały dzień jest buro, pochmurnie... a chciałam Wam pokazać kolor bezchmurnego nieba. Słonecznego. Niebieskiego. Tak cudnie, ciepło niebieskiego. No ale cóż, z pogodą nic nie zrobię. Ale udało mi się uchwycić to:


Kolor nieba był chwilowo biały od chmur, w parku wszystkie drzewa mają już sporo liści. Lubię patrzeć w niebo. A w domu czas osładza mi widok zielonych liści i czerwonych kwiatów tulipanów. 

Po południu wybrałyśmy się z dzieciakami na plac zabaw. W drodze świeciło chwilę piękne słońce. Niestety tylko przez dosłownie 2 minuty. Gdy dzieciaki zaczęły się dobrze bawić wtedy zaczęło lać. Nie było gdzie uciec. A chłopcy nie mieli ani kapturów ani nic.... masakra. Schowaliśmy się w drewnianych domkach na placu zabaw :) A później wsadziłyśmy dzieciaki w przemoczone wózki i wróciłyśmy do domu. Ja Bombeliniemu wynagrodziłam to długą kąpielą - czymś co uwielbia :) Mam nadzieję, że jutro nie będzie padać.!

poniedziałek, 6 maja 2013

Dzień pierwszy Wyzwania - Twoja fryzura

To co najczęściej mam na głowie, to "koński ogon" :) Tak najwygodniej, najszybciej i dla mnie osobiście najlepiej. Dziś taki trochę "na lewo", ale co tam od czasu do czasu trzeba coś wymyślić innego niż co dzień ;)


ps. Nie powiem ale nie łatwo było zrobić sobie zdjęcie z tyłu głowy :) Jedyne z serii chyba 20 zdjęć które udało mi się zrobić powiedzmy że tak jak chciałam :) No bo jak się człowiek nie widzi to jak to zrobić inaczej.... 

niedziela, 5 maja 2013

Wyzwanie fotograficzne MAJ

Tak, tak zaczyna się. Już jutro. Jak zwykle u Uli. Postanowiłam, że w tym miesiącu nie odpuszczam. Tematy jak zwykle różnorodne. Jedne łatwiejsze, drugie trudniejsze. Jak co miesiąc. A oto i one:


Nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć Do zobaczenia jutro :) No i zapraszam do wspólnej zabawy!!

czwartek, 2 maja 2013

... ciągle pada ...

Wszystko mokre dookoła jest okropnie. A ja patrzę na te deszczu wielkie krople. I wciąż pragnę tylko ujrzeć słońca promyk. O tak.!

A tak serio, serio.... od dwóch dni wszystko mokre, bure i aż się nosa z domu nie chce wynurzać. Udaje nam się wyjść może na jakieś pół godziny i na dodatek tego wszystkiego jeszcze złapaliśmy katar. Ja i Bombelini. No majówka po prostu piękna. Za to na sobotę podobno zapowiadają już słońce, a ja mam nadzieję ujrzeć je już jutro. Oby.! Bo chyba zwariuję jak jeszcze jeden dzień spędzę w domu. My chcemy na działkę! Na plac zabaw! Do ludzi!

Ło matulu jak to pogoda potrafi działać na nastrój człowieka....
A już nie długo wyzwanie fotograficzne u Uli. Mam nadzieję, że w tym miesiącu mi nic nie przeszkodzi :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

krótko o "prześladowaniu"

Odkąd pamiętam to w moim życiu była jakaś Natalia. Na podwórku miałam koleżankę Natalię. Z nią też chodziłam w podstawówce do jednej klasy. Kolegowałyśmy się bo przyjaźnią to tego nie nazwę. Jednak końcem podstawówki się pokłóciłyśmy i do tej pory ze sobą nie rozmawiamy :) W gimnazjum okazało się, że najlepszą koleżanką też była Natalia. Razem chodziłyśmy na "dyskoteki" organizowane w naszym gimnazjum. Razem siedziałyśmy w ławce, ściągałyśmy od siebie nawzajem a na przerwach byłyśmy nierozłączne. Na znak "przyjaźni" zrobiłyśmy nawet sobie dodatkowego kolczyka w uchu. Oczywiście i Ona i ja w prawym uchu i oczywiście kolczyk był taki sam. :) Okazało się jednak że w trzeciej klasie gimnazjum Natalia musiała wyjechać do Anglii do rodziców. Jakiś czas kontakt był całkiem niezły jednak ostatni raz widziałam się z nią na początku ciąży i od tamtej pory ślad po niej zaginął. Nie odzywała się. Nie mam jej numeru telefonu ani żadnego kontaktu. Gdy poszłam do technikum a w klasie było nas raptem 5 dziewczyn łącznie ze mną, byłam w szoku że oczywiście wśród nich jest też Natalia. Choć od początku całkiem nieźle nam się gadało razem to jednak ona siedziała z inną dziewczyną, ja z inną i tak podzieliłyśmy się na takie "pary" choć na przerwach często byłyśmy we 4. Pod koniec technikum jednak w klasie zostałam ja i Natalia, reszta dziewczyn się wykruszyła. No i tak też kontakt się polepszył. Razem się uczyłyśmy, razem siedziałyśmy, razem na przerwach itd. Po skończeniu technikum jednak i ta Natalia wyjechała do Anglii do mamy. Jednak kontakt jakiś tam jest. Czasem do siebie piszemy. Wiem że teraz już jest w kraju. Planujemy jakieś spotkanie, może się w końcu uda. Jednak nie do końca o tym chciałam.... Bo dziś. Na placu zabaw, gdy wracaliśmy z Bombelkiem z działki, spotkałam pewną dziewczynę z synkiem. Mały ma skończone 2 latka jak się później dowiedziałam, a oni niedawno wprowadzili się na bloki obok mnie. Widziałam ją już parę razy na tym placu zabaw ale jakoś nigdy nie byłyśmy tam w tym samym czasie. Ale dzisiaj stało się tak, że Bombelek szedł ze mną za rękę a Olek (bo tak synek tej dziewczyny ma na imię) poleciał na huśtawki. No i Bombel za Nim. Więc poszłam i ja. W końcu nie odmówię dziecku tej przyjemności pobycia chwile na placu zabaw. No i tak dzieciaki się bawiły, ganiały itp a my od słówka do słówka, trochę o dzieciach, trochę o nas samych, postałyśmy, pogadałyśmy. No i dowiedziałam się, że ta dziewczyna ma na imię.... Natalia. Czy to jakiś zbieg okoliczności czy mi po prostu jest "przypisana" jakaś Natalia? hehe :) Cieszę się, bo może w końcu ja będę miała z kim pogadać, a Bombel z kim się pobawić. Bo jakoś do tej pory nie trafiła się w moim mieście osoba z którą miałabym na tyle dobry kontakt i żebym mogła powiedzieć że się koleguję czy już o przyjaźni to nie wspomnę. Ciekawe jak to będzie :)

środa, 24 kwietnia 2013

w fotograficznym skrócie...

... czyli to co u nas ostatnio jest najczęściej
jabłoneczka na działce

aronia, na działce

działkowy szczypiorek :)

"morze" pierwiosnków

słońce które widzimy co dzień po wejściu do kuchni :)

ogródkowy pierwiosnek

ogródkowe krokusiki :)

pączki gruszy na przydomowym ogródku :)

Tak więc jak widać powyżej, ostatnio u nas albo działka, albo ogródek. Wiosna. Wiosna. I jeszcze raz Wiosna :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Wciągnęło mnie...

...w wiosenne porządki ogródkowe. Razem z Kacperkiem ogarnęliśmy wczoraj przydomowy ogródek, przy okazji w końcu pobawiliśmy się z młodszym sąsiadem. Było super. Jest. Odkąd jest ciepło spędzamy prawie całe dnie na ogródku/spacerze/działce itp. Nie po drodze nam teraz z laptopem. Może jutro weźmiemy ze sobą na spacer aparat to pokażemy Wam nasze piękne ogródkowe krokusy i cudne słońce które nas budzi co rano, mam nadzieję że jutro też tak będzie.

W relacjach ja - Wu. jest dobrze, po tym jak ostatnio było tragicznie. Zobaczymy jak będzie dalej bo zwykle złe dni przychodzą końcem miesiąca... heh.

A co u Was kochane? Jak tam spędzacie pierwsze wiosenne dni?

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

nakręcana przez słońce :)

O tak.! Tego mi było trzeba! Słońce. Słoneczko moje kochane dziś radowało moją gębuchę i nakręcało mnie od samego rana. "nic nie może mnie zatrzymać" jak to śpiewa Gutek w TEJ piosence. Uwielbiam ją swoją drogą i zawsze poprawia mi humor. Ale dziś humoru nie musiał poprawiać mi Gutek ani jeszcze lepszy Fokus (mmm ciacho :) czy któraś jeszcze tak myśli?). Dziś rano gdy wstałam i zobaczyłam za oknem piękne słońce odbijające się od budynków naprzeciwko moich okien i wpadające radośnie do pokoju to aż mi się żyć zachciało. Wszystkie rozsypane ostatnio kawałki mnie samej poszły w zapomnienie. Dziś naładowałam się pozytywną energią i myślami na lepsze jutro.

A tak po za tym to byliśmy z Bombelinim na spacerze, później chwila zabawy z tatuśkiem w domku, później Bombel drzemka a mamuśka w tym czasie co? Zamiast sobie odpocząć bo obiad przyszykowała sobie wczoraj, to ona "wsiadła na miotłę" i tak latała. Umyłam wszystkie, dosłownie WSZYSTKIE okna w domu. W sumie 7. Pościągałam firanki i pozmieniałam na inne. Pachniało w całym domu WIOSNĄ! Cudnie. Uwielbiam ten zapach. Później obiadek zjedzony to znów na spacer. Na ogródek pod domem. Małe porządki na które nie było czasu już jesienią. Bombel w tym czasie poznawał się z przebiśniegami i żegnał resztki śniegu. Podeptał cały śnieg i już go na ogródku nie ma :D Widać było, że i Jemu się pogoda podoba i wyjścia z mamą częste na dwór też. Ostatnio i On w domu już fisiował i momentami to nie można było wytrzymać :) Później znów chwila zabawy z tatą, bo tata do pracy na drugą zmianę... w sensie na 18 do pracy. Wygłupy z dziadkiem. Czytanie książeczki (tak, tak od dwóch dni przed snem obowiązkowo jest czytanie książki. I jeżeli w książeczce jest 5 bajek z jakiejś serii to wszystkie 5 muszę przeczytać bo inaczej jest płacz:) ) i dziś mój synuś pierwszy raz sam zasnął w łóżeczku. No nie sam bo z misiem. Ale w sensie że nie przy cycu i nie koło mnie. Tylko tak sam w łóżeczku. Jestem mega dumna z Niego. Kochany urwis.

sobota, 6 kwietnia 2013

o pobycie mojej Mamy

Przyjechała na niecałe dwa tygodnie. Wczoraj już wróciła "do domu" tam gdzie pracuje. Czas leciał szybko tym bardziej, że miała dużo spraw do pozałatwiania. Były to niecałe dwa tygodnie po pół roku nie widzenia się z Nią. Obawiałam się sytuacji w domu a okazało się że nie było tak tragicznie. Bo choć nie rozmawiali ze sobą - w sensie Ona i Tato. Choć świąteczne śniadanie spędziliśmy w dwóch różnych pokojach. To obyło się bez kłótni i wojny. Tego się bałam. Widzę jednak, że między nimi już nigdy nie będzie jak kiedyś i to boli najbardziej.
Jednak czas gdy była w domu był inny. Bombelek się cieszył, bawił z babcią ile się dało. Pokazuje jednak ostatnio swoją "niezależność" i ciągle się buntuje przeciw czemuś, ale po chwili mu mija i znów jest aniołkiem. Gdy wczoraj moja Mama się pakowała to on kręcił się koło Niej i marudził, jakby czuł że znów jej tak długo nie będzie. A gdy wychodziła to rozpłakał się tak, że nie mogłam Go uspokoić. Ona też ryczała jak bóbr. Ja zresztą też. Mam nadzieję, że teraz przyjedzie szybciej niż za pół roku znów. I choć myślę, że dobrze wykorzystałyśmy ten czas to jednak w głowie mam jedną myśl, że za mało Ją przytulałam przez ten okres. Wiem, że i ja i Ona jesteśmy dorosłe. Ale w przytuleniu tak wiele słów się mieści. Myślę jednak, że dobrze że w ogóle mogłyśmy się przytulić. Pogadać.
Teraz czekam na kolejny Jej przyjazd.

Co do ostatniej notki. To długi temat. Być może następnym razem coś o tym napiszę. Dziś jednak jeszcze zbyt świeże jest to wszystko i jeszcze wiele się w tym temacie zmienia. Zobaczę jaki będzie efekt końcowy i wtedy napiszę.

Co do wyzwania - sama nie wiem. Zobaczy się.

środa, 3 kwietnia 2013

pustka

rozsypałam się
na milion kawałków
rozsypuje się moje życie
miliony kawałków
mam dość
jak się poskładam to się odezwę
...
wyzwania w tym miesiącu jednak nie będzie
nie mam do tego głowy
...
jeśli chcecie to piszcie na maila
...

wtorek, 2 kwietnia 2013

Wyzwanie foto kwiecień i słów kilka

Są już tematy. Będzie ciężko z tego co widzę no ale jakoś spróbuję dać radę.Zaczynamy w następny poniedziałek tj. 8 kwietnia. Więcej na ten temat u ULI. Ktoś chętny? Zapraszam :)


Dziewczyny święta się skończyły a czas leci wciąż do przodu. Ostatnio mam mało czasu na spędzanie czasu tu, w sieci. W ciągu dnia wiadomo Bombelini, oprócz tego normalne prowadzenie domu no i chciałoby się spędzić trochę czasu z mamą która jest jeszcze tylko do piątku. Tak więc muszę korzystać bo nie wiem kiedy znowu przyjedzie. Może w weekend napiszę coś więcej, gdy już będę miała trochę więcej czasu. Mam też nadzieję, że do tej pory wyjaśni się u mnie kilka spraw i humor choć trochę się poprawi. Ale o tym więcej następnym razem.