poniedziałek, 2 września 2013

Cicho tu...

Dziewczyny!
Bardzo Wam dziękuję, że czekałyście i że wciąż jesteście. Wracam. Wracam tutaj. Bo to tu czuję się najlepiej. Na pewno będą jakieś zmiany graficzne bo jakoś tak mi tu obco ale do wszystkiego pomału muszę się przyzwyczaić ostatnio i do bloga też pomału muszę wrócić. Tęskniłam.

No ale dużo się u nas działo. Ja miałam dostać pracę. Ale jednak jej nie dostałam :( Chyba za bardzo się cieszyłam na samą myśl, że ów pracę dostanę. Obeszło się smakiem i pozostał tylko smutek. Tak więc dalej będę siedzieć w domu z Kacperkiem i szukać jakiejś dorywczej pracy.
Po za tym wyprowadziliśmy się z Wu i Kacperkiem na "swoje". Znaczy się na wynajem. Mieszkanie ładne, nieduże z balkonem. Takie jak zawsze chciałam. Jednak źle się tu czuję. Jesteśmy tu od soboty i nie mogę się zaaklimatyzować, co chłopakom przyszło z łatwością. Ja tęsknię za swoim domem. Tak już chyba będzie. Jednak przyszłam tu po to, żeby dać naprawdę ostatnią szansę NAM. Znaczy się Wu i mi. Naszemu związkowi. Bo nie jest ciekawie i obawiam się, że nawet takie ustępstwa z mojej strony nic nie dadzą. No ale nie będę krakać, zobaczymy może akurat Wu zrozumie to co zrozumieć powinien już dawno.

No i najważniejsze. Kacperek. Za dwa tygodnie Jego drugie urodzinki. Kiedy to zleciało? Nie wiem. Masakra jak ten czas szybko leci. Jeszcze niedawno leżał mały, bezbronny na łóżku a teraz? Gania, biega, rozkręca się z gadaniem no i ogólnie dokazuje. Dziś zaliczył pierwsze "aua" na nowym mieszkaniu i rozciął sobie skórę koło oka. Ale nie ma guza ani siniaka więc jest już dobrze. A On po 5 minutach od uderzenia się rozrabiał na nowo, więc śmiem twierdzić że nic mu nie jest :)  Z gadaniem też pomału, pomału idzie mu coraz lepiej. Ze słówek najczęściej używanych jest oczywiście mama, tata, dadzio, babu, nie, nio ale jest też ulubione bubabu (autobus), tin (tir), kra (traktor, kopara), pam (pan), bumbum (auto/jedzie/jechać) i pewnie jeszcze jakieś ale te używane są najczęściej.

Teraz ogarniam jeszcze mieszkanie, muszę jeszcze pozwozić resztę pierdółek bo zostało ich jeszcze trochę no i później będę się brała za szykowanie jakiegoś tortu, a właściwie dwóch. No i zobaczymy jak to się żyje samemu na swoim. No i jeszcze co najważniejsze... muszę po nadrabiać zaległości u Was. A mam je naprawdę ogromne. Mam nadzieję, że szybko dowiem się co i jak u Was i postaram się pisać częściej :)

12 komentarzy:

  1. Super, że wróciłaś:) trzymam kciuki za Ciebie i Wu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam :) Dobrze, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że już jesteś:) Jakby co ta ja podpytam u siebie w sprawie pracy:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje bede bardzo wdzieczna za jakikolwiek pomysł czy pomoc :*

      Usuń
  4. Dobrze, że jesteś :)
    Trzymam kciuki żeby wszystko jakoś się ułożył :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że teraz się wszystko między Wami zmieni, jednak będziecie sami, a nie z rodzicami... to też jest inaczej. Mam nadzieję, że na lepsze.

    Faktycznie szybko to wszystko zleciało... pamiętam jak pisałaś jeszcze o ciąży...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również trzymam kciuki!! ;*

    Teraz już jesteście na swoim, jakiś czas jeszcze będziesz tęsknić za domem :)Ale z czasem dojdziesz do wniosku, że Twój prawdziwy dom jest tam, gdzie Twój Synek i Mąż :* Nikt się nie wtrąca, jesteście sami dla siebie, ze sobą. Walczcie dla siebie i Kacperka o Waszą Rodzinkę! Tulimy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale wieści, super, że jesteście na swoim, będę trzymać kciuki, żeby wszystko szło w tym lepszym kierunku. Po 20 latach na pewno ciężko rozstać się z rodzinnym domem, ale przyzwyczaisz się :) Nie ma to jak swoje własne cztery kąty, nikt nikogo nie ogranicza, wszystko się ułoży.
    Co do pracy, cóż ja też szukam i znaleźć nie mogę, w takim kraju żyjemy...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Bombelkoowa moja droga to ja trzymam kciuki i zycze Ci zebys sie szybciutko zaaklimatyzowala. Szeptem Ci powiem ze i ja nie od razu czulam sie u siebie jak w home, potrzebowalam czasu,to te zmiany, do ktorych trzeba sie przyzwyczaic, zrozumiec, moze nawet pogodzic z nimi. Niech dobre samopoczucie w nowym miejscu szybko przyjdzie. A Wu zrozumie, co ma do zrozumienia, zeby nie musial niczego zalowac...
    Usciski dolaczam!
    Acha! :o) Milo Cie poznac! ;o))) :o*

    OdpowiedzUsuń
  9. Do nowego miejsca trzeba się przyzwyczaić. Ja po dwóch latach w naszym mieszkaniu nie wyobrażam sobie, że kiedyś mieszkałam gdzie indziej, a na początku też mi tu lekko nie było. Dobrze, że już jesteś ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ludzie są nieraz strasznie niesłowni :/ Szkoda, że nie wyszło z tą pracą.

    Mam nadzieję, że się przyzwyczaisz do nowego miejsca i że Wasz związek przetrwa. Trzymam kciuki, żeby Wu. się ogarnął i żebyście mogli stworzyć pełną, szczęśliwą rodzinę.

    Kurcze, faktycznie, to już prawie 2 lata! Jeeeej, ale czas zasuwa :)

    OdpowiedzUsuń