poniedziałek, 29 kwietnia 2013

krótko o "prześladowaniu"

Odkąd pamiętam to w moim życiu była jakaś Natalia. Na podwórku miałam koleżankę Natalię. Z nią też chodziłam w podstawówce do jednej klasy. Kolegowałyśmy się bo przyjaźnią to tego nie nazwę. Jednak końcem podstawówki się pokłóciłyśmy i do tej pory ze sobą nie rozmawiamy :) W gimnazjum okazało się, że najlepszą koleżanką też była Natalia. Razem chodziłyśmy na "dyskoteki" organizowane w naszym gimnazjum. Razem siedziałyśmy w ławce, ściągałyśmy od siebie nawzajem a na przerwach byłyśmy nierozłączne. Na znak "przyjaźni" zrobiłyśmy nawet sobie dodatkowego kolczyka w uchu. Oczywiście i Ona i ja w prawym uchu i oczywiście kolczyk był taki sam. :) Okazało się jednak że w trzeciej klasie gimnazjum Natalia musiała wyjechać do Anglii do rodziców. Jakiś czas kontakt był całkiem niezły jednak ostatni raz widziałam się z nią na początku ciąży i od tamtej pory ślad po niej zaginął. Nie odzywała się. Nie mam jej numeru telefonu ani żadnego kontaktu. Gdy poszłam do technikum a w klasie było nas raptem 5 dziewczyn łącznie ze mną, byłam w szoku że oczywiście wśród nich jest też Natalia. Choć od początku całkiem nieźle nam się gadało razem to jednak ona siedziała z inną dziewczyną, ja z inną i tak podzieliłyśmy się na takie "pary" choć na przerwach często byłyśmy we 4. Pod koniec technikum jednak w klasie zostałam ja i Natalia, reszta dziewczyn się wykruszyła. No i tak też kontakt się polepszył. Razem się uczyłyśmy, razem siedziałyśmy, razem na przerwach itd. Po skończeniu technikum jednak i ta Natalia wyjechała do Anglii do mamy. Jednak kontakt jakiś tam jest. Czasem do siebie piszemy. Wiem że teraz już jest w kraju. Planujemy jakieś spotkanie, może się w końcu uda. Jednak nie do końca o tym chciałam.... Bo dziś. Na placu zabaw, gdy wracaliśmy z Bombelkiem z działki, spotkałam pewną dziewczynę z synkiem. Mały ma skończone 2 latka jak się później dowiedziałam, a oni niedawno wprowadzili się na bloki obok mnie. Widziałam ją już parę razy na tym placu zabaw ale jakoś nigdy nie byłyśmy tam w tym samym czasie. Ale dzisiaj stało się tak, że Bombelek szedł ze mną za rękę a Olek (bo tak synek tej dziewczyny ma na imię) poleciał na huśtawki. No i Bombel za Nim. Więc poszłam i ja. W końcu nie odmówię dziecku tej przyjemności pobycia chwile na placu zabaw. No i tak dzieciaki się bawiły, ganiały itp a my od słówka do słówka, trochę o dzieciach, trochę o nas samych, postałyśmy, pogadałyśmy. No i dowiedziałam się, że ta dziewczyna ma na imię.... Natalia. Czy to jakiś zbieg okoliczności czy mi po prostu jest "przypisana" jakaś Natalia? hehe :) Cieszę się, bo może w końcu ja będę miała z kim pogadać, a Bombel z kim się pobawić. Bo jakoś do tej pory nie trafiła się w moim mieście osoba z którą miałabym na tyle dobry kontakt i żebym mogła powiedzieć że się koleguję czy już o przyjaźni to nie wspomnę. Ciekawe jak to będzie :)

4 komentarze:

  1. Hihi, moja przyjaciółka z dzieciństwa to Natalia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech... Pewnie ci tego strasznie brakuje. Trzymam kciuki :) zebys miala z kim tak o czasami wyjsc zapominajac o bozym swiecie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę wytrwałości w nowej znajomości :) Niech się rozwija :) Ja jeszcze czekam aż poznam mamę z maluszkiem. Póki co nie chodzę na place zabaw,bo synek ma dopiero 4 miesiące, ale sezon spacerowy w parku już rozpoczęty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiscie, Natalie sa Ci po prostu pisane! Moze jak bedziesz miec kiedys corke, to dasz jej tak na imie? ;)
    PS. Moja siorka ma na imie Natalka. :)

    OdpowiedzUsuń