środa, 6 czerwca 2012

złość + dopisek o Kombinatorze :)

chyba taki pierwszy dzień od urodzenia brzdąca... mam dość wszystkiego! Zaraz zrobię komuś krzywdę jak Boga kocham! Ryczeć mi się chce!

Edit.
No i się wyryczałam! I jest mi lepiej. Ciut lepiej. Ale normalnie nie mam siły już. Dobija/ło mnie wszystko. To że mały nie chciał zasnąć. To że Wu siedzi przy kompie i jakąś gre próbuje od rana zainstalować i mu nie idzie i wyzywa a mnie to wkurza. To że byłam dzisiaj 3razy na poczcie. A w końcu to że mam okres.! I zwalę wszystko winę właśnie na to ostatnie! Bo na coś trzeba...

Mały coraz większy kombinator. Wstawanie przy łóżku to pikuś. Wstaje już też przy krześle obrotowym, przy grzejnikach (i tu o zgrozo, nauczył się zaczepiać kwiatki, czego namiastkę macie z boku. Tak wiem wygląda słodko jednak gdy kwiatek zaczyna sunąć w Jego stronę a on trzyma się tylko tego niczemu winnego kwiatka słodkość się kończy:) ), przy pralce zaglądając do środka gdy się coś pierze i próbując ponaciskać te świecące guziczki tam u góry bo przecież są taaaaakie faaajne, pod stołem trzymając się tej poprzeczki, przy krześle, przy skórzanej sofie, przy łóżeczku, meblach (bez żadnych klamek uchwytów itd, poprostu się o nie opierając), a nawet o zgrozo przy kuchence! Oczy dookoła głowy to mało!
Ponad to dzisiaj sobie tańcował pod stołem trzymając się właśnie tej poprzeczki tupał sobie nogą i tak się roztańcował, że w końcu się poślizgnął na panelach i przewrócił na pupę i plecki a ja w ostatniej chwili zdążyłam złapać mu główkę żeby się kombinator nie uderzył. W ogóle to już jest taki ciekawski. Do wszystkiego wyciąga rączkę, chce tam i tam i tam i doknąć to i to i to i wszystko zobaczyć, wszystkim się pobawić (byleby tylko nie zabawkami które mu kupowaliśmy), a najlepsze do zabawy są kable, kontakty, wszelkie świecące diodki w domu, lampki i w ogóle wszystko co się świeci no i  hm jakby nie patrzeć uciekanie przed mamą bądź tatą nie zważając na to co na swej drodze napotkamy i to w akompaniamencie dzikich okrzyków radości nie zważając na progi, ściany, zabawki pod nogami i inne tego typu gadżety.
A no i jeszcze Wam powiem, że dzisiaj mnie pokonał. Podczas zabawy w "goń mnie mamo ja uciekam" moje dziecko uciekając do kuchni gdy je dogoniłam chciało zamknąć drzwi a że akurat moje palce oparły się na podłodze a Bombel ma dość dużo siły przy takich zabawach to przytrzasnął mi dwa palce z całej siły tak że aż się popłakałam (tak to wtedy się poryczałam, raz że dostałam i trochę zabolało a jak już jedna łezka poleciała to poleciały i kolejne i uciekłam do łazienki żeby się wypłakać:) )Do tej pory mam jednego palucha czerwonego :). Siłacz i kombinator mój mały.
A teraz idę się myć i spać bo padam po całym tym dniu... masakra. Ale chciałabym spać całą noc, no ale się nie da niestety jeszcze....

8 komentarzy:

  1. To chyba ta pogoda tak na nas działa! Mnie od samego rana głowa boli :( Jak dobrze, że wymyślono tabletki przeciwbólowe...Pozdrawiam, trzymaj się cieplutko!
    (www.swiat-wg-anuli.bloog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że już jest lepiej... ; )
    Mały kombinator ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. mi tez chce sie co chwile ryczec, faceci to gnojki ;/
    haha taki maly a juz pokazuje rogi i mysli jakby tu mame uszkodzic! :D
    oj niedobre te dziecie! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, niepomocny ten Twój Wu...Ty zmordowana, umęczona bieganiem za Małym a on co? Gierki sobie uskutecznia? Dla mnie masakra.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, kopnij Wu w cztery litery, bo znowu zachowuje się jak dzieciak.

    A Mały będzie szalał coraz więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba mamy podobny poziom rozrywek ostatnio. Jak widać napisałam niemal identyczną notkę, tyle że na szczęście wszystkie palce mam całe ;-) Trzymaj się mamuśka, będzie lepiej

    OdpowiedzUsuń