środa, 23 stycznia 2013

wypadek + dopisek

Wu. w pracy, mój tata też. Ja w domu sama z małym. Wygłupy i śmiechy od rana, nawet na blogu mi się udało co nieco porobić, ogólnie wszystko ok, do czasu... Wymyśliłam, że na obiad zrobię ziemniaczki z pulpetami i na surówkę czerwoną kapuchę z jabłkiem... mmm pychota. Jednak taka kaleka jak ja musiała sobie coś zrobić bo dzień byłby zbyt piękny... krojąc kapustę wbiłam sobie nóż w rękę... niedużo, ale wystarczająco na tyle, żeby krew poleciała od razu strumyczkiem a mi się zrobiło słabo. Mało co nie zemdlałam... jednak w porę się opamiętałam zmoczyłam twarz zimną wodą, rękę opatuliłam ręcznikiem i siadłam sobie pod meblami żeby nie upaść... Mały podszedł jakby wyczuł że coś się stało i głaskał mamę po głowie... kochany.

Teraz już lepiej, ale ręka boli cholernie i nie jestem w stanie nic nią zrobić. Dobrze, że mogę palcami ruszać. No i wciąż mi słabo... I na obiad na pewno nie będzie kapusty i klopsów. Spaghetti w najprostszej wersji... to i tak dużo w tej chwili...

Dopisek.
Na obiad jednak były pulpety i kapusta. Nie mogłam jej dzisiaj odpuścić! Jednak w gotowaniu była godzina przerwy na dojście do siebie, później skończyłam to co zaczęłam, tym razem już bez żadnych urazów :)

Prośbę mam. Bo sama się już pogubiłam. Bo dodaję i dodaję do linków i wciąż o kimś sobie przypominam... gdybym jednak o którejś z Was zapomniała, to przepraszam i proszę o przypomnienie mi się :)

8 komentarzy:

  1. O Matko Święta!!! Uważaj na siebie i dzisiaj już nic nie krój tak na wszelki wypadek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze ,że nic poważniejszego się nie stało:/ Niech się ręka szybko zagoi. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z ostrymi narzędziami nie ma żartów! Niech się szybko goi, a Syn pocałuje i podmucha, podziała :)
    Pozdrawiam i zapraszam do początkującej blogującej Mamy :)
    http://www.nie-codziennosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Masaka!!! Uważaj na siebie Słońce:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, ze już lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, pamiętam jak kiedyś po nieprzespanej nocy z małą Julką którą uczyłam spać we własnym łóżeczku poszłam do kuchni i chciałam sobie rozkroić bułkę... No razem z ręką ;) I zemdlałam, dobrze że Mężon był w domu i mnie docucił. W tej właśnie chwili stwierdziliśmy, ze nasz sen jest ważniejszy niż "zabobony", że nie można spać z dzieckiem ;) Spaghetti to bardzo dobry pomysł :) u mnie chyba też będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że nic poważnego się nie stało ;) Uważaj na siebie, pracusiu!

    OdpowiedzUsuń