czwartek, 6 grudnia 2012

Składowisko - czyli znów wszystkiego po trochę.

6 grudnia jest znany jako MIKOŁAJKI. Więc i do naszego Maleńkiego przyszedł dziś "mikołaj", co prawda Bombelek nie widział go ale swoje od Niego dostał. Właściwie to dostawał przez cały tydzień po troszkę, dawkowaliśmy mu te prezenty żeby w jeden dzień nie "oszalał" z radości i za szybko się nimi nie znudził. Tak więc we wtorek dostał autko od dziadka i torbę słodyczy. Od nas dostał w poniedziałek zabawkowy dyktafon, który gra jak się naciśnie a dziś dostał od nas książeczkę z obrazkami i od drugiego dziadka torbę słodyczy. Radości było co nie miara. Każda rzecz cieszyła bardzo, teraz każdego dnia bawi się nowymi zabawkami i widzę, że póki co jeszcze go one interesują. Tak więc narazie są hitami! Słodycze dawkujemy pomalutku, z racji tego, że czekolady nie za bardzo może więc czekoladowe rzeczy albo zjada tata albo mama - w końcu o nich mikołaj w tym roku całkowicie zapomniał a chyba też im się coś od życia należy tym bardziej, że mamy na to chyba pozwolenie Bombelka bo jak już sam coś dostanie to pierwsze co to leci podzielić się z każdym domownikiem akurat obecnym :)

Śnieg. Sypie sobie u mnie za oknem, robi się tak ślicznie biało. Dla mnie to magiczny czas. Uwielbiam to. Uwielbiam jak pada śnieg, wszystko pokrywa się białą "pierzynką". Kocham ten widok. Oby ten śnieg leżał aż do świąt i oby go przybywało.

Świąteczne porządki? U nas już zaczęte. Zaczęło się od wyprania WSZYSTKIEGO co Bombelkowate, tzn. ciuszków, kocyków, ręczników itd w specjalnym dziecięcym proszku. Od jakiegoś czasu prałam razem z naszymi ciuchami i początkowo nic mu nie było. Później jednak jak same wiecie zaczęły się pojawiać plamki, twierdziłam, że to alergia na jakieś jedzenie. Więc i jedzenie alergizujące odstawiliśmy. Teraz wszystko poprane, ja skrzętnie od 3 dni wieczorami stoję i wszystko prasuję. Bombel kąpany w "krochmalu". Widzę poprawę, więc może to było tylko od tych płynów? Zobaczymy. Po za praniem, wczoraj sprzątnęliśmy cały pokój. Dziś umyłam już WSZYSTKIE okna. Sztuk 7 dużych. Popraliśmy firanki. Teraz tylko je poprasować i popowieszać. W szafkach zrobione porządki. Wszystko poukładane, wszystko zaczyna mieć swoje miejsce. Zostanie nam tylko starcie kurzy i zmycie podłóg ale to się robi praktycznie co chwile, więc to normalka. Te większe porządki jednak już mamy prawie za sobą.

Odpoczywam. W końcu po trzech dniach stania wieczorami przy żelazku. Dziś mam już dość. I choć jeszcze parę rzeczy do wyprasowania jest to dzisiaj jest przerwa. Muszę nabrać sił więc siedzę piję herbatkę, zajadam ciasto i czytam Wasze blogi :)

Mam już w miarę zaplanowane co zrobię na święta do jedzenia. O ile moi "kochani" teściowie się zgodzą i przyjdą i będę robić te święta w domu. Bo to się jeszcze okaże jak mama Wu w przyszłym tygodniu przyjedzie. Muszę z nią pogadać po prostu.

.... to chyba już tyle na dziś? bo sama już nie wiem czy jeszcze coś Wam miałam napisać :) Odezwę się znów niedługo, obiecuję ;)

4 komentarze:

  1. Zazdroszcze swiatecznych porzadkow! W tym roku nie mam na nie sily, a za kilka dni nie bede miala czasu. :) Trudno, ogarniemy tylko ogolnie chalupe i jakos przebolejemy...
    Zazdroszcze tez sniegu. U nas ciagle okolo 10 stopni na plusie i w ogole nie czuc atmosfery Swiat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby mi się tak chciało sprzątać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas tez jest snieg a w hamburgu jednak nigdy nie bylo normalnej zimy to teraz jest, Zapraszam do siebie na bloga http://blogowniamamusiek.blogspot.de/
    Bede zaglodac milo czytac twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytanie twojego bloga chyba mi szkodzi ;-) Po tej lekturze sama wpadłam w szał porządków, a możesz mi wierzyć, że znalazłabym co najmniej kilka ciekawszych zajęć ;-)

    OdpowiedzUsuń