sobota, 5 lutego 2011

No i przyszły złe dni... Wszystko było dobrze, do czasu. Aż tu nagle dzisiaj wstaję i wszystko działa przeciwko mnie. Najpierw zaspałam prawie na autobus do szkoły, później okazało się że nie powiedzieli mi co mam zrobić za zakupy dokładnie i takim sposobem do szkoły bez śniadania, w między czasie jak się ubierałam to rozwaliły mi się spodnie... później już samo poleciało - na trzech lekcjach jakieś głupie sprawdziany niezapowiedziane czyli pięknie nie będzie, a po za tym gościna z fizyki działa mi tak na nerwy że mam ochotę zrzucić ją ze schodów.! Ale to długa historia... Coś czuję że w tym roku już całkiem mogę się pożegnać z paskiem a chciałam pokazać rodzicom że jednak pomimo wszystko będę dalej wzorowa... Na koniec jeszcze wkurzył mnie mój ukochany i teraz to ja już nie mam ochoty na nic tylko iść i się wyryczeć w poduchę... 

Ps. Kochane powiedzcie mi czy lepiej powiedzieć rodzicom samej czy z Nim? Myślę, że lepiej z Nim... No i powiedzcie mi jak to zrobić? Jak Wy to zrobiłyście? Pierwsze podejście mamy zaplanowane na sobotę następną... oby tylko było dobrze... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz