środa, 7 stycznia 2015

Snuuuu nam trzeba

Wstaję parę minut po 6 a chodzę spać przed 23. Wyglądam dziś jak zombi. Trzeba mi snu!

Zaczęło się przedszkole, no i zaczął się też maraton, bo w pracy więcej zadań z nowym rokiem i trzeba to jakoś ogarnąć i chodzę mega niewyspana choć dziś dopiero środa. Wczoraj w ciągu dnia usnęłam co zdarza się naprawdę bardzo, bardzo rzadko. Trzeba się przestawić na jakiś maratonowy tryb czy coś. 

Szogunkowi się podoba w przedszkolu choć też widać po nim było wczoraj że chciałby jeszcze pospać, dzisiaj w nocy się budził parę razy i przezywa to co dzieje się tam w przedszkolu, choć póki co ja jestem tam z Nim. Wczoraj udało mi się na pół godziny wyjść i zostawić go samego z przedszkolankami i dziećmi. Daje radę. Problem jest tylko przy porannym siedzeniu na poduszkach i śpiewaniu-witaniu się. Nie bardzo ma na to ochotę. Podejrzewam, że problem tkwi w tym że nie rozumie co oni śpiewają itd. Choć przy układaniu lego z przedszkolanką już mu język nie przeszkadza. On nie rozumie jej a Ona zapewne Jego ale bawią się w najlepsze. No i ma taką właśnie już jedną ulubioną przedszkolankę i to widać że z nią się chętniej bawi. Oby z każdym dniem było lepiej bo od poniedziałku niestety musi już zostawać sam. Aż się tego boję. 

A teraz czas na ostatnie dwa łyki kawy i znów zaczynamy nowy dzień, choć za oknem szaro-buro i wcale się człowiekowi nie chce. Przyszła by wiosna to zapewne byłoby całkiem inaczej...

5 komentarzy:

  1. Na pewno synek przyzwyczai się do nowego miejsca i będzie już tylko lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka miesiecy i Kacperek bedzie rozumial kazde slowo. :) Ale napewno jest to dla niego stresujace doswiadczenie. Ja tez sie martwie jak to bedzie z Bi we wrzesniu, tym bardziej, ze na najmniejsze wspomnienie przedszkola, stanowczo mowi, ze nie chce isc... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz bardzo bym chciala zeby bylo tak jak mowia niektorzy ze za niedlugo to on bedzie uczyl nas slowek po niemiecku. Poki co jest marnie... On w sumie jak z nim rozmawiam to cieszy sie ze idzie do przedszkola ale jak przekroczy jego prog to trzyma sie mnie i boi sie sam bawic musi mn widziec a najlepiej to jak bym stala wiecznie kolo niego gdzies.... Oby mu to szybko przeszlo bo mnie to przeraza troche, dobrze chociaz ze ja pracuje wieczorami wiec w sumie moge z nim byc rano w tym przedszkolu :-)

      Usuń
    2. Doskonale Cie rozumiem, bo mam straszne obawy co do pojscia Bi do przedszkola. Z drugiej jednak strony, mieszkam tu juz 11 lat i znam kilkanascioro dzieci imigrantow. Zawsze jest ten sam schemat. Dziecko idzie do przedszkola/ szkoly i po kilku miesiacach nie tylko swietnie mowi po (tutaj) angielsku, ale jeszcze rodzice musza nad nim pracowac, zeby chcialo z nimi nadal rozmawiac po polsku.
      Powtarzam sobie to wszystko jak mantre, zeby wbic do glowy przed wrzesniem... Szczesgolnie, ze tutaj z tego co wiem nie ma takich dni adaptacyjnych, kiedy rodzic moze zostac z dzieckiem. :(

      Usuń
  3. Znam dwujęzyczne małżeństwo, które z małą córeczką mieszkało w kraju z jeszcze innym językiem. Efekt był taki, że kilkuletnia dziewczynka posługiwała się biegle trzema językami, intuicyjnie używając w różnych sytuacjach właściwego. Nawet jeśli początkowo dziecko niewiele mówi, to gromadzi dane, magazynuje zapasy słownictwa i gdy przekroczy swoją barierę skrępowania, zacznie wiersze pisać ;-)

    OdpowiedzUsuń